Wygrywamy pierwszy raz od 30, a może więcej lat z Andaluzją Brzozowice - pewnie dlatego, że nigdy jeszcze Anda tak nisko nie grała i nie było sposobności się z nią mierzyć. Początek meczu w upale to badanie sił. W zasadzie pierwsza sytuacja pod bramką rywala kończy się dla nas golem. Rzut rożny i centra na 16 metr piłka przechodzi wszystkich, ale szuka G. Sierki, który uderza z pierwszej piłki i trafia w okienko. Podrażnieni tym gospodarze z najlepszym ich zawodnikiem biorą sprawy w swój ręce. Po rozpoczęciu od środka i stracie piłki Śmierzchalski brutalnie fauluje naszego zawodnika, po czym wyzywa sędzinę że podyktowała rzut wolny i otrzymuje żółty katronik, potem wyzywa że wyciągnęła żółtą kartkę i schodzi z czerwoną z boiska. Zaczynamy od rzutu wolnego, rozklepujemy przeciwnika, lewą stroną, D. Wolny ośmiesza bocznego obrońcę wykłada na 5 metr do Sierki i mamy 2:0. Od tego momentu zwalniamy grę, czekamy na przeciwnika na swojej połowie i próbujemy kontr ale nie wiele z tego wynika. Doprowadzamy do dwóch sytuacji strzeleckich. ale w obu górą bramkarz gospodarzy, najpierw G. Sierka założył siatkę środkowemu obrońcy ale nie zdołał już strzelić bo pod nogi rzucił mu się bramkarz, potem z prawej strony, świetnie skrócił kąt i nie dał się pokonać w sytuacji sam na sam. Drugiej strony bardzo doba sytuację ma Anda - rzut wolny z 17 metra fenomenalnie broni Szymek Dźwigalski, tak jak i drugi z dystansu ale już po ziemi. I to tyle jeżeli chodzi o pierwszą połowę.
W drugiej emocji za dużo nie było, Anda chciała, my broniliśmy wyprowadzając kontry, mieliśmy kilka okazji , dwukrotnie nasi napastnicy minimalnie pomylili się przy lobowaniu bramkarza, piłka mijała słupki. Około 70 minuty zdobywamy bramkę na 3:0 rozklepując tym razem prawą strona przeciwnika i wykładając Grzegorzowi na 5 metr , a ten kompletuje hattricka i wychodzi na czoło strzelców naszej grupy z 5 trafieniami. Czekamy na drugiego Grzegorza , który niedługo się żeni - pozdrawiam i gratuluję - żeby po powrocie włączył się do tej rywalizacji. W 75 minucie sędzina tego meczu podaje rękę gospodarzą dyktując karnego - jakiego to każdy widział. Strzał broni Szymek ale dobitki już nie. Wynik już się nie zmienił i pewnie inkasujemy 3 punkty. Nie ma co ukrywać że gdyby nie ta czerwona kartka mogłoby być różnie.
Po meczu jak to często bywa w enklawie kibolstwa różnej maści - kibice gospodarzy nie podarowali by sobie jakby nie wbiegli na boisku żeby pokazać kto tu jest lepszy - w tym przypadku to chyba miał być Ruch i brali się do bicia - ale na szczęście obyło się bez ekscesów - niesmak jednak pozostał, tym bardziej że po meczu do szatni wdarł się kolejny z sympatyków gospodarzy ucząc nas kultury - dla kolejnych drużyn odwiedzających ten stadion pamiętajcie że nie można w szatni wydawać okrzyku zwycięstwa i tupać w ziemię - bo to jest niekulturalne.